piątek, 11 kwietnia 2014

Szpital next level

No my nie możemy mieć za nudno w życiu....
W tamten poniedziałek wyszliśmy ze szpitala z oparzeniówki.  W czwartek S zaczęła się gorzej czuć ale myślałam że bierze ją jakieś przeziębienie.  Z czwartku na piątek miała 39 stopni temperatury. Po lekach gorączka spadła.  W dzień było już lepiej ale w nocy z piątku na sobotę zaczęła się jazda... lało mi się z dziecka górą i dołem.  Co wypiła to zwymiotowała. I tak z 15 razy w ciągu nocy. Rano pojechaliśmy na pogotowie. Przyjęcie na oddział zakaźny z rotawirusem złapanym na ostatniej szpitalnej eskapadzie. Wyszłyśmy we wtorek.  Mam nadzieję że to już koniec przygód ze szpitalami tym bardziej że oddział zakaźny woła o pomstę do nieba. Lepsze warunki mają w szpitalach polowych w afryce... nie nie przesadzam :)

środa, 2 kwietnia 2014

Szpital

Ostatnio nie było nas tu jakiś czas. Nie mam głowy do pisania...
Wylądowałam z Sandrą w szpitalu.
Poparzenie termiczne II stopnia.
Chciała napić się herbaty... wystarczył ułamek sekundy.
O moją nieuwagę będę obwiniać się do końca życia.
Na szczęście poparzenie nir było strasznie mocne. Obyło się bez przeszczepu. Po 5 dniach w szpitalu bez tv bez radia bez wifi bez luster wypisali nas do domu.
5 dniowy pobyt kosztował mnie jedyne 75zl. Szaleństwo.
Lekarze na oddziale? Szczerze tragiczni. Z wielkim ego nie dorównującym umiejętnościom.
Z wypisu dowiedziałam się większości rzeczy bo gdy poszłam do lekarza po informacje okazało się że jak ja e ogóle śmiem pytać władcy wszechświata o cokolwiek. 
Jak cudowni by to nie byli ludzie prywatnie w szpitalu jest jedna wielka tragedia.
W piątek idziemy na zmiane opatrunku.
Zobaczymy jak tam się wszystko goi.
Oby było dobrze. 
Wstawiam kilka fotek ze szpitala :)