Ostatnio nie było nas tu jakiś czas. Nie mam głowy do pisania...
Wylądowałam z Sandrą w szpitalu.
Poparzenie termiczne II stopnia.
Chciała napić się herbaty... wystarczył ułamek sekundy.
O moją nieuwagę będę obwiniać się do końca życia.
Na szczęście poparzenie nir było strasznie mocne. Obyło się bez przeszczepu. Po 5 dniach w szpitalu bez tv bez radia bez wifi bez luster wypisali nas do domu.
5 dniowy pobyt kosztował mnie jedyne 75zl. Szaleństwo.
Lekarze na oddziale? Szczerze tragiczni. Z wielkim ego nie dorównującym umiejętnościom.
Z wypisu dowiedziałam się większości rzeczy bo gdy poszłam do lekarza po informacje okazało się że jak ja e ogóle śmiem pytać władcy wszechświata o cokolwiek.
Jak cudowni by to nie byli ludzie prywatnie w szpitalu jest jedna wielka tragedia.
W piątek idziemy na zmiane opatrunku.
Zobaczymy jak tam się wszystko goi.
Oby było dobrze.
Wstawiam kilka fotek ze szpitala :)
środa, 2 kwietnia 2014
Szpital
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
biedulka :* niech ładnie jej się to goi :*
OdpowiedzUsuńO jej jaka bidulka :( aż serce ściska z żalu... Nie obwiniaj siebie, bo to jest najgorsze co matki mogą robić.. ja oczywiście też bym pewnie siebie obwiniała, ale nie uchronisz małej przed całym swiatem! dużo zdrówka kochani :*
OdpowiedzUsuńBidulka mała :* I to nie Twoja wina, pamiętaj o tym. Dużo zdrówka dla malutkiej
OdpowiedzUsuń