Powoli zaczynam mieć dość... Powoli zaczynam tracić cierpliwość... Myślę sobie zrobię sobie spokojny wieczór. Niech P zajmie się S. Ledwo usiadłam. P lata po domu z S jak szalony... Młoda nauczyła się krzyczeć niczym bohaterka horroru. I tak latają od kuchni do pokoju, z pokoju do kuchni. Chwila ciszy. Patrzę a tu potwornicka dorwała się do moich kosmetyków. Z pasją mizia się pędzlem po buzi i udaje że się maluje. Śmieje się Patrze jeszcze raz i co?? uśmiech znika z mojej twarzy. Wszystkie pudry, róże i cienie mam w proszku... Były w kamieniu. No cóż będą sypkie.
Posprzątałam. Tłumaczę sobie w głębi ducha że grunt że mała szczęśliwa.
Znowu krzyki.
Myślę wypiję melisy. Usiadłam z kubkiem w ręku. Przyszła S i wypiła mi całą herbatę..
Tak więc nici ze spokojnego wieczoru.
Idę do kuchni zrobić kanapki dla P do pracy.
Skąd ja to znam mam bardzo podobnie :)
OdpowiedzUsuńbrzmi znajomo:)
OdpowiedzUsuńOj łącze się z Tobą w bólu :)
OdpowiedzUsuńJa marzę o wieczorze tylko dla siebie , ale chyba długo to nie nastąpi :))
Ja też tak mam.. a wczoraj to już przegięcie na całego..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sąsiadkę:)
Znajoma też zaczyna narzekać, bo małej jest wszędzie pełno. Ale patrząc na to z drugiej strony pewnie nie wyobrażacie sobie bez niej życia:)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak:) nie wyobrażam sobie życia bez niej :)
Usuń